Witamy - Place Zabaw - Marcin Krawczyk - drewniane wyposażenie placów zabaw - huśtawki, bujaki, karuzele, zjeżdżalnie, domki dla dzieci

Place zabaw - Marcin Krawczyk

ważne informacje

Nie kupować kota w worku.

Bezpieczeństwo przebywania dzieci na publicznych placach zabaw zależy od wielu czynników, a przede wszystkim od konstrukcji i rozmieszczenia urządzeń zabawowych. Nadzór nad zabawą dzieci jest niesłychanie ważny, jednak wszystkich upilnować się nie da. Lepiej jest usunąć przyczynę zagrożenia, wtedy i nadzór będzie skuteczniejszy.

Aspektem konstruowania bezpiecznego wyposażenia zajmuje się opracowana przez fachowców norma europejska (również polska) PN-EN 1176-1:2008, składająca się z kolejnych części od 1 do 7, stawiających wymagania budowie i eksploatacji, różnym charakterystycznym urządzeniom publicznego placu zabaw.

Ale normy, same z siebie, nie są obowiązkowe. By obowiązywały potrzebują rozporządzenia wprowadzającego. Dla sprzętu sportowego i wyposażenia publicznych placów zabaw jest powiedziane wyraźnie, że wyłącza się je generalnie z trybu obowiązkowości dekretowanego przez UE. Jest natomiast rozporządzenie Ministerstwa Edukacji i Nauki, z 2002 r. zobowiązujące by za publiczne pieniądze, placówki nabywały wyłącznie urządzenia posiadające certyfikaty lub atesty bezpieczeństwa. Dotyczy to tylko placówek podlegających pod MEN, (czyli budżetowych).

Nie ma obowiązku prawnego wymuszającego na producentach certyfikację jego urządzeń na zgodność z normami, a co za tym idzie nie ma także obowiązku produkowania zgodnie z nimi. To bezpośredni odbiorcy decydują, czy chcą mieć sprzęt lub plac zabaw, którego bezpieczeństwo jest potwierdzone przez zewnętrzną instytucję, czy też nie. Jeżeli nie, to sami, świadomie biorą odpowiedzialność za bezpieczeństwo użytkowników. Jeżeli jednak producent deklaruje zgodność swojego wyrobu z normami, to on ponosi za niego odpowiedzialność.

Certyfikat zgodności z normą w zakresie bezpieczeństwa jest wystawiany przez upoważnioną jednostkę, na podstawie badania wzorcowego egzemplarza. Certyfikat zaświadcza, że każde tak wykonane urządzenie jest zgodne z normami i przez to bezpieczne w określonym zakresie.

Zdarzają się liczne przypadki nadużywania Certyfikatów. Najprostsze oszustwo to podrabianie ceryfikatów dla obiektów, które nie były poddawane ocenie. Najczęstsze, wręcz powszechne, to dostarczanie obiektu zmienionego w stosunku do wzorca. Praktyka ta bierze się z faktu, iż inwestorzy (kupujący) nie są w stanie zweryfikować merytorycznie dokumentów podczas odbioru. Nie zmienia to faktu, że odpowiedzialność za ewentualny wypadek ponosi fałszerz, (czyli producent).

Bezpieczeństwem użytkowania wyposażenia placów zabaw zajmuje się również norma na zabawki, która podlega pod dyrektywę unijną i umożliwia nadawania znaku CE. Ale jest tam powiedziane, że dotyczy sprzętu na prywatne place zabaw. Jest to, więc obowiązek nałożony na producentów w całej unii. Tak, więc na publicznym placu zabaw mogą się znaleźć wyroby oznaczone CE pod warunkiem, że mają również certyfikat wypełniający wymagania ministerialne.

We wspomnianej normie PN-EN 1176:2008 ostatnia część nr 7, dotycząca nadzoru nad eksploatacją urządzeń, obowiązuje nabywcę urządzeń _ właściciela placu, a nie producenta. I to jest pewnego rodzaju pułapka. Kierownik przedszkola sądzi bowiem, że kupując wyposażenie z certyfikatem ma już wszystko. Tymczasem w dokumentach, które otrzymał z wyposażeniem został poinformowany o takiej konieczności i zostawiony bez pomocy we wdrożeniu nadzoru. Wdrożenie nadzoru nad eksploatacją, wymaganego przez Ministerstwo poprzez wzmiankowaną normę jest trudne, bo materia nowa a i norma zawiła. Podobnie jak z nauką jazdy na rowerze, po kilku wywrotkach wszystko idzie jak z płatka. Lepiej jednak wziąć na początek "instruktora". Wszystko powie jednego dnia, a potem jeszcze sprawdzi. Ochotników na instruktorów jest wielu a naprawdę nikt, dosłownie nikt, nie ma, bo nie musi mieć, formalnych uprawnień do firmowania takich działań, choć niektórzy je sobie przypisują. Wdrożenie nadzoru przez właściciela nie musi być firmowane ani oceniane, wystarczy, że jest. Czy jest właściwe oceni prokurator jak się coś stanie. Lepiej jednak skorzystać z przemyślanych wzorów, bo wdrażanie zawiłej dość normy samemu będzie pełne pomyłek. Najodpowiedniejszą, choć niekonieczną pomocą były by tu laboratoria badawcze związane z jednostkami certyfikującymi, posiadające badanie placów zabaw w zakresie akredytacji. Niektóre z nich posiadają wieloletnie doświadczenie i mogą przynieść pomoc w następnej sprawie. Pozostaje, bowiem jeszcze pytanie co zrobić z wyposażeniem zainstalowanym wcześniej, bez certyfikatów. Nie ma przepisów prawnych, co zrobić z wyposażeniem zainstalowanym przed 2002 rokiem. Koszt pełnych badań i certyfikacji urządzeń w jednym egzemplarzu jest nieopłacalny a i rozporządzenie ministerialne go nie dotyczy. Rozwiązaniem połowicznym mogą tu być opinie wspomnianych laboratoriów, które za niższą cenę wskażą usterki i dadzą "papier".

Wymagania dotyczące bezpieczeństwa zawarte w jedynej normie dotyczącej publicznych placów zabaw są trudne w ocenie, czasami nawet z pozoru sprzeczne, dlatego nawet producenci podchodzą do nich z rezerwą, a bywa, że i z lekceważeniem. Charakterystyczne jest, że wspólną pozytywną cechą tych norm jest wymóg, pełnego trwałego oznakowania wyrobu informacjami o producencie, typie wyrobu, przeznaczeniu, posiadaniu certyfikatu bezpieczeństwa /nie mylić ze znakiem CE/. Ciekawe, że w 90 procentach przypadków badań, wymóg ten jest niechętnie i lekceważąco uzupełniany przez producentów w ostatniej chwili.

Jak bardzo jest to trudna materia widzą specjaliści na nowo instalowanych urządzeniach, po przetargach, z certyfikatami, z instrukcjami. Gdzie w każdym urządzeniu, certyfikowanym, znajduje się przynajmniej jedno poważne uchybienie. Koszty certyfikacji też różnią się znacznie. Czy to oznacza niekompetencje czy lekceważenie. A nabywca sądzi że wypełnił obowiązek. Pogoń producentów za efektywnością gospodarczą nie współgra z wymogami dobrego i bezpiecznego produktu. A niektóre uchybienia w znaczący (wręcz krytyczny) sposób rzutują na bezpieczeństwo użytkowników.

Dla przykładu lista częstych poważnych nieprawidłowości na placach zabaw.

  1. Twarde będące w ruchu siedziska huśtawek i elementy karuzel, (szczególne i surowe wymaganie normy).
  2. Niewłaściwa wielkość lub jakość nawierzchni, strefy upadku, amortyzującej upadek.
  3. Niebezpieczne elementy konstrukcji urządzenia znajdujące się w strefie ruchu lub upadku.
  4. Niewystarczająca stateczność urządzeń lub błędy w fundamentowaniu.
  5. Niewystarczająco wytrzymałe osłony i szczeble drabin powodujące upadki z dużych wysokości.
  6. Niebezpieczeństwo zakleszczeń części ciała w naturalnych otworach konstrukcyjnych urządzenia.
  7. Lekceważenie zabezpieczenia przed dostępem małych dzieci. Jeżeli pierwszy stopień wejścia jest niższy niż 40 cm, na urządzenie mogą dostać się dzieci młodsze niż 3 lata, (jeśli takie znajdą się bez nadzoru), wtedy zabezpieczeniem przed spadnięciem z dalszych części muszą być pełne bariery, np. kolorowe sklejki. W przeciwnym razie dla dzieci starszych wystarczą ażurowe osłony.
  8. Brak wymaganych instrukcji zwłaszcza informujących o odpowiedzialności za bezpieczeństwo.
  9. Brak regularnych przeglądów i nadzoru prowadzący do użytkowania obiektów uszkodzonych, niestabilnych czy wręcz przestawianych i przerabianych.

Zakład Badań w Przemysłowym Instytucie Maszyn budowlanych, prowadzi przy współpracy z jednostką certyfikującą, badania zgodności wyposażenia placów zabaw z odpowiednimi normami. Badania te są niezbędne producentom do uzyskania certyfikatów bezpieczeństwa na ich urządzenia. Przez minione pięć lat przebadaliśmy kilkaset urządzeń, dla których wydane zostały certyfikaty. Bezpieczeństwo elementów wyposażenia placów zabaw to długa lista wymagań, które czasami trudno jest odnieść do określonego urządzenia. Spełnienie tych zaleceń i wymogów minimalizuje ryzyko wypadku, którego w całości uniknąć się nie da.

Ważnym zadaniem tych działań jest promocja odpowiedzialności za bezpieczeństwo w lokalnych społecznościach. Zabawa powinna się odbywać na bezpiecznych obiektach, gdzie przeprowadzane są regularne przeglądy stanu technicznego. Każde ujawnione zagrożenie powinno być natychmiast zlikwidowane. Nie certyfikaty są tu potrzebne tylko odpowiedzialność.

Oferujemy szeroki wachlarz usług związanych z badaniami i oceną wyposażenia placów zabaw, a przede wszystkim:
 

  • Pomoc w projektowaniu i dokumentowaniu.
  • Badanie do certyfikacji.
  • Ocena zgodności zamontowanego wyposażenia z dostarczonymi certyfikatami.
  • Wykonywanie przeglądów obiektów.
  • Szkolenie w zakresie czynności przeglądowych.

 

W wyniku ogólnikowości zapisów norm często dochodzi do kontrowersji w ocenie rozwiązań konstrukcyjnych pomiędzy oceniającym a producentem. Co najmniej w połowie przypadków producenci występują o certyfikat w ostatniej chwili przymuszeni warunkami przetargu. Zdarza się, że występują o certyfikat dla wyrobu, który już jest dostarczony odbiorcy z poważnymi błędami.

Przyślijcie fotkę Waszego placu a zgadnę czy kupiliście również "worek".

Maciej Kamiński.
Zakład Badań, Przemysłowego Instytutu Maszyn Budowlanych Sp., z o., o..
maciej.kaminski@pimb.com.pl

Marcin Krawczyk
biuro@marcinkrawczyk.pl


 

Jak podzielić się odpowiedzialnością.

Bezpieczeństwo dzieci na publicznych placach zabaw zależy od wielu czynników, a przede wszystkim od konstrukcji i rozmieszczenia urządzeń. Czynniki wpływające na bezpieczeństwo zmieniają się czasem niespodziewanie szybko, zwykle w wyniku niechlujstwa lub dewastacji. Aby zapobiec skutkom tych zmian trzeba by plac był pod stałym nadzorem.

Obowiązkowe jest, co wynika z rozporządzenia, nabywanie za publiczne pieniądze, wyłącznie urządzeń posiadających certyfikaty lub atesty bezpieczeństwa. Mogą one być wydane na podstawie wymagań kolejnych części normy PN-EN 1176:2008. Norma ta stawia wymagania bezpiecznej budowie i instalacji urządzeń. Więc w momencie nabywania urządzenia, certyfikat lub atest, informują jak urządzenie ma być zainstalowane by one obowiązywały. Ale część 7 czyli norma PN-EN 1176-7:2008 idzie dalej. Dotyczy ona eksploatacji urządzeń, więc nie może być realizowana w momencie ich nabywania. A zatem spełnienie wymogu odpowiedniego zainstalowania i wdrożenia systemu nadzoru nad eksploatacją jest przedłużonym działaniem obowiązku certyfikacji lub atestacji wyposażenia. Na razie nie ma wymogu by ten system nadzoru, nad eksploatacją posiadał jakieś osobne zatwierdzenie w postaci certyfikatów. Może funkcjonować na takiej zasadzie jak atest. Ma być autoryzowany i taki jak go opisuje norma.

Norma dość precyzyjnie określa minimalne wymagania stawiane takiemu nadzorowi, który uznaje się za rozsądnie wystarczający.

  1. Plac ma być oznakowany informacją, kto jest jego właścicielem i za niego odpowiada.
  2. Mają być zebrane dowody poprawności zainstalowanych tam urządzeń.
  3. Właściciel (sprawujący nadzór) ma ustalić harmonogram i zakres regularnych kontroli, wyznaczyć do tego osobę, oraz określić sposób potwierdzania ich wykonania.
  4. Właściciel ma ustalić harmonogram i zakres wykonywania regularnych zabiegów konserwacyjnych, wyznaczyć do tego osobę, oraz określić sposób potwierdzania ich wykonania.
  5. Mają być ustalone procedury udzielania pomocy na wypadek zagrożeń i co najważniejsze mają być łatwo dostępne dla użytkowników.
  6. Właściciel (sprawujący nadzór) ma raz do roku dokonać oceny skuteczności działania systemu, którego zasady sam wprowadził i dokonać ewentualnych korekt.

I to by było wszystko. Norma narzuca jeszcze konkrety niektórych rozwiązań. Robi to w sposób na tyle opisowy, że czytelnikowi nie od razu jawi się obraz całości a szczegóły wymaganego tam systemu nadzoru pojawiają się dopiero po przeczytaniu gotowego opisu. Jest to zapewne zamierzone działanie zmuszające do wykazania inwencji i ustanawiania coraz lepszych rozwiązań.

Do stworzenia dobrego systemu, poza znajomością normy, potrzebne jest doświadczenie lub kilka prób. Właściciel placu zbaw nie ma na ogół dość czasu i powinien skorzystać ze sprawdzonych wzorów.

Autorowi artykułu znane są w tej chwili dwa gotowe opisy takich systemów nadzoru z gotową do wypełniania dokumentacją. Są dość podobne do siebie choćby z tego powodu że realizują te same sześć wyżej wymienionych zasad.

Oba systemy przewidują rozdział dokumentacji związanej z placem zabaw na dwie grupy:

  1. stałą, niezmienną, zawierającą wszelką dokumentację z dowodami poprawności urządzeń i ich instalacji, (certyfikaty, opisy, instrukcje, gwarancje), oraz
  2. ruchomą, ogólnie dostępną, często wypełnianą notatkami, będącą świadectwem funkcjonowania nadzoru.

Oba systemy opisane są na tyle precyzyjnie że można je użyć bezpośrednio wypełniając rubryki. Ale do sukcesu trzeba jeszcze pokonać dwie przeszkody.

Pierwsza to zgromadzenie dowodów że plac w całości jest bezpieczny. Najczęściej wystarczy że się posiada certyfikat lub oświadczenia producenta, że jego urządzenie jest zbudowane i zainstalowane zgodnie z wymaganiami normy. Ale co zrobić jak się takiego oświadczenia nie ma, a upoważnionych laboratoriów do takiej oceny jest zaledwie kilka i koszt potwierdzenia zgodności dla pojedynczych urządzeń jest zbyt wysoki. Pozostaje więc podpierać się ekspertyzami specjalistów, licząc, że wykazanie właściwej troski będzie rozgrzeszeniem.

Drugi kłopot to właściwe i kompetentne prowadzenie kontroli i przeglądów opisanych w systemie, który został ustanowiony, obojętnie czy według wzoru własnego czy zapożyczonego. O ile sumienność można łatwo sprawdzić o tyle kompetencje trzeba zdobyć i potwierdzić. Zdobyć tę wiedzę najłatwiej u producenta urządzeń lub osób zajmujących się oceną urządzeń. Trudniej jest tę wiedzę przekazać osobom, które na co dzień będą się tym zajmowały. Pocieszające jest to że zakres tej wiedzy odpowiada w przybliżeniu temu co jest potrzebne do nauczenia się tabliczki mnożenia.

Lepiej jednak taki system zapożyczyć, na początek wynająć "doradcę" z jego wzorem systemu i wiedzą. Wszystko powie jednego dnia, a potem jeszcze sprawdzi. Ochotników na instruktorów jest wielu a naprawdę nikt, dosłownie nikt, nie ma, bo nie musi mieć, formalnych uprawnień do firmowania takich działań, choć niektórzy je sobie przypisują. Wdrożenie i funkcjonowanie systemu nadzoru nad eksploatacją nie musi być firmowane ani oceniane, wystarczy, że jest i funkcjonuje. Za jego poprawność i funkcjonowanie odpowiada właściciel placu i ma obowiązek opierać się na autorytetach. Lepiej jednak korzystać z przemyślanych wzorów i pomocy bardziej doświadczonych. Już w tej chwili gminy ogłaszają zamówienia publiczne na wdrożenie systemu i wykonanie kontroli w jego ramach i zatrudniają do tego dość przypadkowe osoby z powszechnego naboru. W najbliższej przyszłości prawdopodobnie obowiązek wdrażania systemu nadzoru, a przynajmniej jego przygotowanie spadnie na dostawców sprzętu.

W praktyce spotykają się tu dwa przenikające się zadania bardzo różniące się zakresem kompetencji. Niesłychanie trudne stwierdzenie poprawności wykonania i zainstalowania urządzeń oraz proste dość doglądanie ich w czasie eksploatacji.

Wymagania dotyczące bezpieczeństwa zawarte w jedynej normie dotyczącej publicznych placów zabaw są trudne w ocenie, czasami nawet z pozoru sprzeczne, dlatego nawet producenci podchodzą do nich z rezerwą. Jak bardzo jest to trudna materia widzą specjaliści na nowo instalowanych urządzeniach, po przetargach, z certyfikatami, gdzie w każdym urządzeniu, znajdują uchybienia. Większość tych uchybień powoduje niewielki stopień zagrożenia ale niektóre w znaczący (wręcz krytyczny) sposób rzutują na bezpieczeństwo użytkowników. Zdecydowanie odradzam zajmowanie się tym tematem bowiem niesie on odpowiedzialność. Lepiej niech producent da certyfikat lub atest a nabywca zajmie się już tylko nadzorem nad eksploatacją.

Ważnym zadaniem tych działań jest upowszechnianie odpowiedzialności za bezpieczeństwo. Zabawa dzieci powinna się odbywać na bezpiecznych obiektach, gdzie przeprowadzane są regularne przeglądy stanu technicznego a każde ujawnione zagrożenie jest natychmiast likwidowane. Bez autentycznej odpowiedzialności zostanie tylko przerzucanie się certyfikatami i zapisami pozorowanych działań.

Przyślijcie fotkę Waszego placu a zgadnę czy kupiliście również "worek".


 

Maciej Kamiński.
Zakład Badań, Przemysłowego Instytutu Maszyn Budowlanych Sp., z o., o..
maciej.kaminski@pimb.com.pl

Marcin Krawczyk
biuro@marcinkrawczyk.pl

Zamknij Ta strona używa plików cookies. Dowiedz się o celach i zasadach ich wykorzystywania.
Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z ustawieniami swojej przeglądarki.